Po odwiedzeniu najtańszej w jakiej byliśmy strefie bezcłowej ( granica Macedonia- Grecja), szczęśliwie w ofercie Bingo wylądowaliśmy w Hotelu Balkan w Leptokarii. Jako że do tej pory nie jesteśmy za bardzo wymagający jeśli chodzi o luksusy, a wtedy byliśmy jeszcze do tego podróżnymi żółtodziobami byliśmy zafascynowani. Z perspektywy czasu całkiem się to inaczej ocenia, ale jedno stwierdzamy nawet dzisiaj coś było super - Lokalizacja . Miejscowość jeszcze wtedy nie spacyfikowana przez przemysł turystyczny, turystów po za naszą grupą nie wielu ( w końcu kwiecień), 50 metrów od hotelu - stacja kolejowa, 7 km do DION , 10 do rozpoczęcia szlaku na Olimp, i 5 km plażą do zamku Platamonas .
Z ciekawostek:
Dziwnym trafem dostawałam zawsze w hotelowej stołówce porcje jedzenia 2 razy większe od tych co dostawał mój mąż
Jak chcieliśmy kupić pomarańcze na targu to po naładowaniu około 1 kg i podaniu sprzedawcy zostaliśmy mocno zwyzywani po grecku, po
czym pan wysypał wszystkie owoce z powrotem na stragan- o co chodzi? Powiedzieli nam w hotelu minimalna ilość zakupu to 5 kg.
Każdy z Greków ma ochotę na "kontakty" z Polkami, przejawia się to np :Patrzcie pkt.1 lub propozycjami w stylu popchnięcia partnera w przepaść i propozycji - "MY house", a najlepszy był widok na plaży gdy greczynka obładowana sprzętami plażowymi , ciągnąca za sobą dwójkę dzieci, przypalała papierosa "swojemu herosowi" który zaraz po dojrzeniu Polek opalających się umawiał się z nimi na DISCO.
Co kraj to obyczaj.